środa, 26 lutego 2014

Osiecka dzieciom

 Uprzedzałam, że bywam artystką liryczną, prawda? Żeby nie było, że tak bez uprzedzenia-!!!POEZJA!!!  I to poezja z moich ulubionych. 
Teksty Agnieszki Osieckiej. W większości prozą.


Pierwsze z tomu: opowiadanie o ptaku Eugeniuszu,



który potrafił dogadać się i z ptakami szwedzkimi i polskimi. Niebieski ptak w butach dzierży pod skrzydłem tom JĘZYKI BARDZO OBCE.
Parę kleksologicznych ptaszków weszło do tej menażerii.



są  rozważania z czego składa się życie ptasie.





  
A bohaterowie, są nie tylko pierzaści: oto Adela Fińczyk -Toruńczyk- Sardyńczyk, dysponująca pięknym basem,



 i kompletnie zeszwedczona Doktorowa Baobabowa, a także Doktor Baobab. Człowiek skądinąd kulturalny,


jest mała Agnieszka. 
Razem z Ciocią, plackiem i Wujkiem udają się na wesele. Wujek postanawia wziąć też fortepian. Wiadomo- na weselu fortepian zawsze się przyda!







Bardzo chciałam , żeby na okładce całego tomu  
"Osiecka dzieciom", który wydała Nasza Księgarnia 
była kicia o barbarzyńskim spojrzeniu, albo jakaś grupa ptic, albo Cokolwiek, ale Wydawca bronił projektu serii jak Niepodległości.
To właściwie praktyczne. Można przyoszczędzić na kawie. Ilekroć widzę tę kokardę z metalizowanej folii, rodem z NRDowskiej bomboniery, niebezpiecznie skacze mi ciśnienie krwi. Wraca Bruksizm. I parę innych Izmów. 
Nic to, Baśka, mówię sobie, nic to...Trzeba z żywymi naprzód iść.
Ładnie się pożegnać i wracać do roboty.


Pa-pa!
mówią więc Państwu: Gienio Kulka i Elżbieta Wasiuczyńska

14 komentarzy:

  1. (...) na chwilę zaniemówiłem (wcześniej spadłem z krzesła , bo znowu nie ostrzegłaś że będzie za śmiesznie), a jak juz odzyskałem głos to pozwolę sobie zauważyć, że zupełnie nie wiem dlaczego wydawca broni tego projektu serii jak zwierz Alpuhary, bo to jest bardzo tajemniczy projekt...I chyba żaden zwierz nie da mu rady... Już parę fajnych książek udało się świetnie wydawcy dla niepoznaki zakamuflować tym projektem :)

    I nie wiem czy bardziej mnie cieszy Adela F-T-S dysponująca odpowiednim basem, czy bardziej wzrusza drób. Chyba po pół, jak w dobrym życiu :)?

    OdpowiedzUsuń
  2. mamy ,mamy i baaaardzo lubimy :3) Niejeden raz umilałyście ( a właściwie umilaliliście razem z Geniem i spółką ) nam czas choróbsk. Uwielbiam porozciągane "zeszytowe" kratki :3)
    Kokarda wiadomo ,jak to z kokardami bywa często "od czapy" ,a może zamiast niej jest :-? Twoja była pierwsza,więc mogła ciśnienie podnosić.Następne kokardy ( przynajmniej te ,o których mi wiadomo) przyjmowane były jak baaaaaardzo gorzka i niesmaczna pigułka :3(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza w serii była przebojowa granatowa "Poczytaj mi mamo) i tam na okładce elementy malowane ręką Krysi Michałowskiej znane z tylnej okładki tej starej rozkosznej serii jakoś się broniły >>>klik! Ale one były czysto dekoracyjne, stanowiły komplet, miały wyraźny kontur. Wstawione na aplę wyglądają dobrze. Natomiast mikst z kilku różnych ilustracji wyrwanych z wnętrza książek wygląda źle. Moim zdaniem nie obroniła się żadna z tych okładek, a szkoda, bo i autorzy i ilustratorzy zacni >>> klik
      klik

      Wiem jednak ( choćby ze swoich raportów tantiemowych) że seria bardzo dobrze się sprzedaje.

      Usuń
    2. Poknociłam, jak to ja- książkowe plecki starej serii poczytaj mi mamo są pod ostatnim klik

      Usuń
  3. Ach więc to tak? Myślałem że to nufka sztuka, bo jakoś nam umknął ten tytuł. Mnie, wstyd się przyznać, ta kokarda powstrzymała przed zakupem jakiejkolwiek pozycji z tej serii. Ja wiem, że to może głupie, ale jakoś tak, tego, no... Kokarda w jakiś magiczny sposób sprawiła, że nie myślałem o żadnej z tych książek jako o potencjalnym lokatorze mojego koszyczka w księgarni, mimo, że wiedzialem z internetowego zwiadu, że w środku są fajne obrazki, a tekst to już w ogóle, wiadomo. I to nawet nie byłą świadoma decyzja, żebym nie został źle zrozumiany, tylko jakaś - podświadoma :). Podprogowa reakcja na kokardę :), bez świadomego udziału myśli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To działa w obie strony. No bo jeśli komuś podoba się kokarda, musi być srodze zawiedziony środkiem książki.

      Usuń
  4. no tak...
    i nastepna pozycja na liscie zakupow podczas wakacyjnej Polski...(nawet mimo kokadki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieszczę coś jeszcze z Osieckiej na wabia, bo tom grubiutki a wszystkie obrazki pochodziły z jednego tylko opowiadania.

      Usuń
    2. taaaak!
      i jeszcze jakis spis ksiazek illustrated by Wasiuczynska
      (bo my tutaj w Słowenii niedługo fanklub załozymy:)

      Usuń
    3. Gdzieś mam taką listę robioną na potrzeby katalogu. Jak znajdę to przywlokę. Polska- Słowenia dwa bratanki- wiadomo!

      Usuń
  5. Swojego czasu aplikowałam sobie Osiecką w przesadnych ilościach. Uwielbiam każdy centymetr kwadratowy tej książki (tzn. zawartości upchniętej w środku, bez kokardy).

    OdpowiedzUsuń
  6. Barzo , barzo mi przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie szata zdobi...a jednak...dla nas i tak wnętrze się liczy....na szczęćsie u nas książki leżą tu i ówdzie i tam często pootwierane na stroniczkach dopiero co czytanych i ogladanych....

    OdpowiedzUsuń
  8. Kokarda na MITOLOGII i na OPOWIEŚCIACH BIBLIJNYCH potrafi wystrzelić człowieka na orbitę absurdu...

    OdpowiedzUsuń